? Kiedy za oknem śnieżnie i lód jest jescze na jezdni święty Mikołaj może spokojnie rozwozić prezenty do dzieci na całym świecie. Nie uwierzycie ale był też u nas. Odwiedził nas ze swoimi pomocnikami, byli to nie tylko Elfy, Aniołki, skrzaty ale i zwyczajny Pan i Pani. Ale może od początku…
Pamiętacie jak pisaliśmy listy?? ??? do Mikołaja? Jak czekaliśmy z niecierpliwością na ten dzień? Jak z wrażenia wieczorem o mały włos nie zapomnieliśmy przygotować ciepłego mleka i kilku ciasteczek na poczęstunek dla naszego gościa? Ale ufff udało się I wszystko poszło po naszej myśli. Spaliśmy sobie słodko, chyba nawet dość twardo w porównaniu do innych nocy, bo nie wiedzieć czemu nie słyszeliśmy kiedy Niespodziewany Gość zawitał w nasze progi???? Musiał mieć bardzo wygodne buty, bo nie było słychać tupania… zastanawiające jest też dlaczego nie usłyszeliśmy szelestu toreb… no i…. mlaskania ?????? kiedy jadł nasze przygotowane ciasteczka. Rano, jeszcze było ciemno za oknem, jak obudził nas Tobiasz z nowiną o znalezionych prezentach..???? naszej radości nie było końca, ciekawość sprawdzenia czy spełnił nasze “listowne” marzenia:) ale oczywiście, że tak, inaczej nie byłby Świętym ???? . Jeszcze zostało zaglądnąć do salonu czy zjadł, co mu przygotowaliśmy, a tam kolejna niespodzianka…list, Święty Mikołaj napisał do nas kilka ciepłych słów, za co bardzo dziękujemy:) I choć wydawałoby się, że to jedyna nasza niespodzianka, to jednak nie… Przez cały dzień odwiedzali nas przyjaciele naszego Mikołaja, którzy swoją obecnością wywoływali uśmiech na naszych twarzach:* mogliśmy się przytulić, usiąść obok czy tez na chwilę nawet na kolanach, a nawet przybić “piątkę ” czy “żółwika”, za co serdecznie wszystkim dziękujemy i…. do zobaczenia za rok…obiecujemy, że będziemy grzeczni.❤️?